Przejdź do głównej zawartości

E(m)picka Konfederacja!

Futerka, COVID, Strajk kobiet i Marsz Niepodległości, czyli jak roztrwonić roczną pracę i wizualizowanie siebie jako seksi, wolnościowej partii dla młodych.

Konfederacja formalnie została założona w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego przez partie KORWiN i Ruch Narodowy i KKP oraz kilka mniejszych środowisk. Start w wyborach do Europarlamentu pod nazwą "KWW Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy" mimo, iż początkowo pierwsze wyniki pokazywały sukces zakończył się ostatecznie porażką i z wynikiem 4,55% Konfederacja nie przekroczyła progu wyborczego. Nieudany start w europejskich wyborach mimo początkowego wrażenia porażki pokazał liderom, że jest potencjał i miejsce dla nich w wyborach do krajowego parlamentu. Na bazie tego 25.07.2019 zarejestrowano partię pod nazwą „Konfederacja Wolność i Niepodległość”, która wystartowała w jesiennych wyborach. Na potrzeby tego wpisu w dalszej części będę posługiwał się skróconą nazwą - Konfederacja. Partia złożona z trzech środowisk, pod przewodnictwem trzech liderów (Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki i Grzegorz Braun) nie tylko wystartowała, ale tym razem już odniosła oficjalny sukces w wyborach parlamentarnych zdobywając 6,81% (1 256 953 głosów w liczbach bezwzględnych) i z 11 posłami weszła do Sejmu IX kadencji (2019-2023). Ze względu na ustawowe ograniczenia nie mogąc założyć klubu parlamentarnego założone zostało koło, którego przewodniczącym został Jakub Kulesza (KORWiN). Poza nim do Sejmu weszli: Konrad Berkowicz (KORWiN), Krzysztof Bosak (Ruch Narodowy) – wiceprzewodniczący i rzecznik prasowy, Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej), Artur Dziambor (KORWiN), Krystian Kamiński (Ruch Narodowy), Janusz Korwin-Mikke (KORWiN), Dobromir Sośnierz (KORWiN), Krzysztof Tuduj (Ruch Narodowy), Michał Urbaniak (Ruch Narodowy) i Robert Winnicki (Ruch Narodowy).

Od samego początku obecności w Sejmie Konfederaci na swoje sztandary wznieśli głównie kwestie gospodarcze i reprezentując przy tym podejście mocno wolnościowe nie tylko utrzymywali sondażowo wynik wyborczy, ale nawet stopniowo go poprawiali. Kwestie światopoglądowe mimo, iż przebijały się co jakiś czas to w stopniu znikomym i zawsze na pierwszy szereg wysuwało się wolnościowe podejście partii przez, co coraz więcej wyborców przychylnym okiem spoglądało. Dokładając do tego merytoryczne wystąpienia w Sejmie oraz programach telewizyjnych, gdzie na tle różnego rodzaju histerii poseł Konfederacji mówiąc spokojnym, wyważonym, ale konkretnym głosem sprawiał wrażenie jakby z innej bajki. Nawet wystąpienia J.Korwina-Mikke, albo G. Brauna, które niejednokrotnie można było zakwalifikować jako skandaliczne zręcznie udawało się zmieść z agendy. Posłowie pokroju A. Dziambora, K. Bosaka czy innych będąc zawsze przygotowanymi w sposób zmyślny nawet jak byli pytani o ewentualne wpadki liderów łatwo odbijali, że to nie zdanie partii tylko indywidualne, ale to nie jest najważniejsze. Zawsze w wypowiedziach odczuć można było, że większość medialnych tematów to tematy zastępcze, a pod ich osłoną rząd wespół z opozycją przegłosowują kolejne podatki, czyli de facto strzelają do obywateli.

Kolejnym aspektem, który pozytywnie wpłynął na odbiór Konfederacji to wybory prezydenckie. Mimo zarzutów o faszyzujące poglądy, skrajność partii, Konfederacja w zręczny sposób wybrnęła z tego poprzez organizację pra-wyborów. Na tle podobnych zabiegów wewnątrz Platformy Obywatelskiej, które delikatnie mówiąc nie wyszły, wybory w Konfederacji to pełen sukces. Organizacja 16 zjazdów wojewódzkich, dopuszczenie do głosu każdego członka i ostateczny wybór Krzysztofa Bosaka, kandydata co najmniej nieoczywistego, gdyż wielu spodziewało się, że kolejny raz startować będzie Janusz Korwin-Mikke. Poprzez taki styl polityki Konfederaci sami dali sobie oręż do ręki, którym w sposób zręczny chwalili się medialnie, mianowicie pełnie demokracji w partii. Patrząc na inne środowiska, gdzie albo lider startował, albo wskazywał kandydata, albo jak już wspomniane pra-wybory PO, w których ciężko było znaleźć kontrkandydata dla M. Kidawy-Błońskiej zabieg Konfederacji był strzałem w dziesiątkę. Nawet podwójnie w dziesiątkę, ponieważ w opinii wielu obserwatorów środowisko Konfederacji i jej wyborców powinien reprezentować, ktoś z kim bardziej "kibice" mogliby się utożsamiać. Postawiono natomiast na K. Bosaka, którego wybór A. Hoffman w rozmowie z R. Mazurkiem celnie opisał:

"Na czele tego elektoratu powinien stanąć ktoś jak Kowalski, narodowiec z krwi i kości. Nie. Postawiono na subtelnego intelektualistę i okazało się, że zadziałało. Bo on zmienił ten elektorat, zostawił post-pseudokibiców zostawiając ich w domu. Ale młodzi ludzie, którzy myślą i słuchają mówią <<on mądrze gada>> i tak zmienił elektorat".

Wspomniana zmiana elektoratu zauważalna była w sondażach. Na starcie kampanii ze względu na ograniczoną rozpoznawalność K. Bosak miał +/- 3% głosów, aczkolwiek z biegiem czasu i kampanii wyborczej stopniowo zyskiwał. Największy skok nastąpił po majowej debacie przed wyborami, które miały odbyć się 10.05.2020. Bosak wykorzystując już sprawdzony sposób zaprezentowania się jako spokojny, wyważony, ale jednak z określonymi poglądami kandydat zyskał w sondażach, które dawały mu nawet 9%. Ostatecznie wybory zakończył na 4. miejscu zdobywając 6,78% (1 317 380 głosów), co pokazuje, że nie tylko utrzymał stan posiadania Konfederacji z wyborów, ale nawet delikatnie go podniósł.


Sumienna praca, odpowiednie przygotowanie oraz merytoryczne wystąpienia z biegiem miesięcy włączając w to kampanię wyborczą pozwoliły Konfederacji na stałe usadowić się z bezpiecznym wynikiem na poziomie 7-8%.
Konfederacji należy również oddać, że podczas okresu wakacyjnego, kiedy większość polityków innych partii urlopowało się to oni pracowali bardzo ciężko. Bardzo wiele spotkań w terenie, organizacja przedsięwzięć typu "Piwo z..." skierowane do młodego elektoratu, który stawił się w postaci dużych tłumów na każdym ze spotkań. Poza parlamentarzystami w takich spotkaniach brali udział członkowie partii nie będący aktualnie w Sejmie. Największą popularnością cieszyły się spotkania "Piwo z Mentzenem", gdzie Sławomir Mentzen w przyswajalny sposób ze swoim swoistym luzem prezentował treści ekonomiczne. Głównie pokazując absurdy polskich przepisów. Cała gama tego typu spotkań pozwoliły na początku września nawet przebić sondażowo Konfederacji sufit 8% - niektóre sondaże pokazywały nawet powyżej 9%. 

Sytuacja diametralnie odmieniła sięw ostatnich tygodniach, na przełomie października i listopada Konfederacja w sposób spektakularny roztrwania sukces, na który cięzko pracowała ponad rok. W kilku punktach spróbuję przedstawić elementy, które moim zdaniem wpłynęły na znaczący spadek sondażowy i kłopoty Konfederatów.

1. Futerka.

Sprawa ustawy o ochronie zwierząt futerkowych potocznie zwanej "Piątka Kaczyńskiego" jest o tyle kontrowersyjna, że PiS wprowadzając ją sam sobie strzelił w kolano. Podziały, które w partii rządzącej po głosowaniach nad ustawą powstały mogą nawet docelowo doprowadzić do utraty większości Sejmowej. Jak to się ma do Konfederacji? Konfederacja od samego początku stanęła, jako partia stylizująca się na wolnościową po stronie hodowców. Większość ludzi nie jest zwolennikiem krzywdzenia zwierząt, więc tyle o ile wcześniej się nad tym nie zastanawiano to jak już powstały dokumenty o warunkach na fermach temat stał się istotny. J. Kaczyński rękami swoich posłów wprowadzając projekt likwidujący fermy stał się niejako "tym dobrym" i na tym tle Konfederacja od samego początku ustawiła się w szeregu tych, którym dobro zwierząt jest obojętne. Społeczny odbiór takiego postępowania w połączeniu z jawnym postulowaniem przez Konfederatów dowolności w polowaniach musiał odbić się odczuciach wyborców.

2. COVID.

Konfederacja od samego początku jest przeciwnikiem lockdownu i zamykania poszczególnych branż i z tym wiele osób się zgadza (ja również). Problem rodzi się już w samym sobie podejściu do epidemii. W okresie po pierwszej fali, czyli okresie wakacyjnym, gdzie liczba zachorowań spadła temat nie był mocno znaczący. Jednakże na jesieni, kiedy liczby wystrzeliły, problemy ma nie tylko służba zdrowia, ale cały kraj, a większość Covid dotknął pośrednio lub bezpośrednio lekceważące podejście Konfederacji powoduje, że coraz więcej ludzi nie traktuje jej poważnie. Obserwując szybujące w górę statystyki, wiszące widmo całkowitego lockdownu coraz więcej jest zdania, że lepiej stosować się do wszystkich obostrzeń, bo tylko ta droga może przywrócić normalność. Dokładając do tego jedno z najbardziej irytujących obostrzeń, czyli noszenie masek wszędzie, po czym każdy mógł obserwować Sejmowe przepychanki Konfederatów. Całe tego typu zamieszanie podważało powagę partii i odsuwało od niej ewentualnych sympatyków bardziej umiarkowanych.

3. Strajk Kobiet.

Bezpośrednią przyczyną wielotysięcznych protestów była decyzją Trybunału Konstytucyjnego odnośnie jednej z przesłanek tzw. kompromisu aborcyjnego.
W tym wypadku posłowie Konfederacji mają ogrom zasług, gdyż to m.in. oni złożyli wniosek o zbadanie przez TK ustawy, tak więc pośrednio są odpowiedzialni za zniszczenie kompromisu i wyjście ludzi na ulicę. Same protesty mimo, iż rozpoczęły się od tematu aborcji i część lewicowych środowisk sprowadza je tylko i wyłącznie do legalnej aborcji, to miały na celu wyrażenie społecznej złości na całość rządów ZP. Już w innym tekście pisałem, że jeden z elementów protestów mianowicie naruszenie Kościołów był ogromnym błędem i nie powinno się tego robić. Aczkolwiek Konfederacja obrała sobie jako punkt główny protestów ataki na Kościoły i próbuje sprowadzić całość problemu do atakowania świątyń. Jest to ogromny błąd, jedna strona popełniła błąd wchodząc do Kościoła, ale druga robi jeszcze większy próbując lekceważyć społeczny zryw przeciwko władzy tylko i wyłącznie do Antifowych ataków na wiarę. W zestawieniu z kibolami zaangażowanymi w obrony Kościołów z p. R. Bączkiewiczem na czele Konfederacja obnażyła swoją prawdziwą twarz. Pokazała swoją skrajność światopoglądową i co za tym idzie straciła bardzo dużo.

4. Marsz Niepodległości.

Ostatnim punktem, który chciałbym poruszyć, acz najważniejszy to Marsz Niepodległości. Będąc odpowiedzialnym i uczciwym jeśli krytykuje się marsze kobiet, powinno się nie organizować marszu swojego środowiska. To tak słowem wstępu. Konfederacja od roku walczy o to, żeby nie być utożsamianą z innymi partiami, żeby pokazywać inną jakość. Jedna decyzja, która argumentowana jest tym, że kobiety też maszerują pokazuje, że kierują się takimi motywami jak inni, czyli skoro inni mogą to my też. Problem rodzi się natomiast, jeśli spojrzymy na środowisko jakie bierze udział w tego typu wydarzeniu. Środowiska nacjonalistyczne, ONR, organizacja Marsz Niepodległości ze wspomnianym R. Bąkiewiczem na czele, pseudokibice, chuligani i do tego wszyscy zgodnie z zaleceniami sanitarnymi z zakrytymi twarzami - co może pójść nie tak? Skończyło się tak jak już niejednokrotnie to obserwowaliśmy, bijatyki z policją, race, kostka brukowa w powietrzu, a nawet krok dalej, bo postanowiono spalić racami mieszkanie. Argument dlaczego? Bo wisiał transparent "Strajk Kobiet". Regularna bijatyka z policją, której symbolem pozostanie słynna "Bitwa o Empik", a wszystko to firmowane przez posłów Konfederacji, którzy radośnie przejechali trasę marszu. Sam marsz to jedno, bijatyki również dałoby radę jakoś od siebie odsunąć, gdyby się chciało, natomiast Konfederacja wybrała najgorsza drogę dwutorową. Po pierwsze brnie w to, że marsz jest pokojową imprezą, ogólnie było miło i fajnie kilku tylko panów zakłóciło go. Oczywiście odcinają się od ataków, ale jeśli już w grę wchodzi kwestia środowisk ONR-owo podobnych to już nie ma tak stanowczych reakcji. I tu pojawia się druga ścieżka błędu, mianowicie próba zrównania regularnych burd bandytów ulicznych ze strajkami kobiet, gdzie fakt o tym też mówiłem język mi się nie podoba, ale scen z marszu niepodległości nie zobaczymy. Popieranie przedstawicieli nacjonalistycznych organizujących marsz niepodległości w połączeniu z atakiem na marsz kobiet, w którym tak naprawdę udział biorą szerokie grupy ludzi to błąd, który pozostanie z Konfederacją na długo.

Mit seksi, wolnościowej partii, którą tylko złośliwcy wpędzają w ramiona nacjonalistów i skrajnych prawicowców padł. Mozolna, wielomiesięczna praca została zaprzepaszczona. I nawet jeśli za chwilę opadną emocje związane z Marszem Niepodległości, Konfederacja nie ucieknie już od tego, że pokazała swoją drugą, skrajną twarz. Ostatni sondaż z 15.11.2020 pokazuje spadek Konfederacji do poziomu 2,3%. Jest to związane z zawirowaniami marszu niepodległości i prawdopodobnie za chwilę Konfederacja wróci na poziom ok 5%, ale wrażenie negatywne pozostanie. Wszystkie postulaty związane z wolnością gospodarcza, nawet jeśli słuszne będą przysłonięte przez ideologię partii i tego już nie da się odwrócić. Tak jak nie podoba mi się skrajna lewica postulująca np. o "aborcję bez granic", tak samo nie podoba mi się skrajna prawica idąca ramię w ramię z bandytami. Wszakże wbrew ich zdaniu Polska nie jest tylko dla Polaków.

 Jeśli wpis się podoba to proszę pozostaw jakiś ślad w komentarzu (daje motywacje do pisania dalej) oraz zapraszam oraz na mojego Twittera: Kasjan


Zachęcam również do śledzenia bloga poprzez kliknięcie Subskrybuj na górnym pasku, dzięki, której na maila otrzymasz info o moich nowych wypocinach :) 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mityczny brak poparcia Trzaskowskiego przez Hołownię

  Pomimo, że od wyborów prezydenckich minęło już ponad pół roku to zwolennicy przede wszystkim Platformy Obywatelskiej propagują nadal to samo kłamstwo „Gdyby Szymon Hołownia poparł Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze, ten by wygrał”. W tym wpisie chciałbym raz na zawsze rozprawić się z tym tematem, pokazując przede wszystkim suche liczby oraz, że tak naprawdę za porażkę w wyborach zamiast obwiniać Hołownię, to powinno się poszukać winy gdzie indziej. Szymon Hołownia zaliczył stosunkowo dobrą kampanię przed pierwszymi wyborami 10 maja, które się nie odbyły w przeciwieństwie do kandydatki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kidawa-Błońska startowała w wyścigu z pułapu rzędu ~25%, by pod koniec kampanii na początku maja spaść do 4-5%. Słaba kampania i niemrawość kandydatki zdecydowała o tym, że władze Platformy, gdy nadarzyła się okazja po przełożeniu wyborów na 28 czerwca podmienili kandydata na urzędującego Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Obiektywnie nie można mieć pretens

Michał Kobosko - kim jest przyszły przewodniczący partii PL2050?

W poprzednim wpisie (można przeczytać:  tutaj ) zająłem się partią tworzoną przez Szymona Hołownię jako trzeci brakujący element w zapowiadanym układzie: głowa (think-tank Strategie 2050), serce (stowarzyszenie Polska 2050) oraz ręce (partia polityczna, której nazwa zostanie ogłoszona przy rejestracji). W trakcie konferencji prasowej Szymon ogłosił, że na czele projektu tworzenia partii i jak można się domyślić po takim namaszczeniu, na czele utworzonej partii stanie Michał Kobosko. W tym wpisie chciałbym zająć się postacią Michała Kobosko, którego tak naprawdę mimo, iż jest związany z rynkiem mediowym od wielu lat szeroka publiczność poznała podczas kampanii prezydenckiej Szymona Hołowni.  Kim jest Michał, czym się dotychczas zajmował oraz dlaczego właśnie on stanie na czele tego projektu? Na samym początku należy odpowiedzieć sobie na pytanie kim tak naprawdę jest Michał Kobosko i czym się zajmował, co mogłoby go predestynować do przewodzenia partii? Żeby rzetelnie odpowiedzieć na to

Mandacik nie do nieprzyjęcia.

  W tym wpisie chciałbym poruszyć temat kontrowersyjnego projektu mandatowego, polegającego na odebraniu prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Zastanowię się dlaczego powstał taki projekt oraz kto jest jego twarzą. 8 stycznia do Sejmu Rzeczypospolitej wpłynął kontrowersyjny projekt ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia zawierający szereg zmian, acz z jedną najistotniejszą, mianowicie odebraniem prawa obywatelom odmowy przyjęcia mandatu. Obecnie mamy następującą sytuację: funkcjonariusz przekazuje nam informację o mandacie (za co, jaka kwota, sposób zapłaty etc.) z zapytaniem o przyjęcie. W tym wypadku możliwe są dwie ścieżki. Pierwsza przyjęcie mandatu, funkcjonariusz kończy postępowanie i jesteśmy zobowiązani w podanym terminie uiścić wysokość nałożonego mandatu. W przypadku niezgadzania się z którymś punktem mandatu, bądź będąc przekonanym o swojej niewinności przysługuje nam prawo odmowy przyjęcia mandatu, skutkujące skierowaniem sprawy do sądu, gdz