Przejdź do głównej zawartości

Mandacik nie do nieprzyjęcia.

 

W tym wpisie chciałbym poruszyć temat kontrowersyjnego projektu mandatowego, polegającego na odebraniu prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Zastanowię się dlaczego powstał taki projekt oraz kto jest jego twarzą.

8 stycznia do Sejmu Rzeczypospolitej wpłynął kontrowersyjny projekt ustawy o zmianie ustawy - Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia zawierający szereg zmian, acz z jedną najistotniejszą, mianowicie odebraniem prawa obywatelom odmowy przyjęcia mandatu. Obecnie mamy następującą sytuację: funkcjonariusz przekazuje nam informację o mandacie (za co, jaka kwota, sposób zapłaty etc.) z zapytaniem o przyjęcie. W tym wypadku możliwe są dwie ścieżki. Pierwsza przyjęcie mandatu, funkcjonariusz kończy postępowanie i jesteśmy zobowiązani w podanym terminie uiścić wysokość nałożonego mandatu. W przypadku niezgadzania się z którymś punktem mandatu, bądź będąc przekonanym o swojej niewinności przysługuje nam prawo odmowy przyjęcia mandatu, skutkujące skierowaniem sprawy do sądu, gdzie następuje rozpatrzenie sprawy i może być orzeczone oddalenie sprawy bądź podtrzymanie, tym już zajmować się nie będę dalej. Wyżej wspomniany projekt zakłada odebranie nam wszystkim prawa do skorzystania z drugiej ścieżki, czyli każdy mandat z automatu jest przyjmowany, albo dobrowolnie, albo w przypadku odmowy funkcjonariusz sporządza notkę, która stanowi automatyczne przyjęcie. Mając już nakreślony kontekst postaram się omówić owy projekt w odniesieniu do prawa oraz poszukać przyczyn podjęcia decyzji przez partię rządzącą o wprowadzeniu na agendę tak kontrowersyjnego projektu. 

 

Na początku zanim zajmę się szczegółami projektu należy pochylić się na chwilę nad osobą, która złożyła projekt w Sejmie. Pan Poseł Jan Kanthak, bo o nim mowa jest jednym z tzw młodych wilczków Zbigniewa Ziobro z Solidarnej Polski. Urodzony w Gdańsku w 1991 roku, 20 września świętować będzie 30 urodziny, co pozwala już na początku stwierdzić, że mamy do czynienia z osobą niezwykle doświadczoną, obytą, która osiągnęła bardzo dużo w swojej dziedzinie i teraz chce przenieść swoje kompetencje na stanowienie prawa, dzięki któremu nam wszystkim będzie żyło się lepiej. Przed przejściem do niewątpliwych osiągnięć zawodowych dla pełni rzetelności należy zaznaczyć, że Poseł Kanthak jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w trakcie studiów odbył praktykę w PE, a po studiach zatrudniony został w Ministerstwie Sprawiedliwości. Pod opieką Z. Ziobro najpierw został sekretarzem Zespołu ds. Strategii Ministerstwa Sprawiedliwości, następnie w 2017 roku szefem Gabinetu Politycznego oraz rzecznikiem prasowym Ministerstwa Sprawiedliwości. W 2018 został wybrany na radnego miasta Gdańska, natomiast w 2019 roku z oszałamiającym wynikiem 12 803 głosy uzyskał mandat Posła na Sejm IX kadencji. W 2020 roku jako przedstawiciel Solidarnej Polski dołączył do sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. W trakcie bajecznie długiej kariery poselskiej zasłynął przede wszystkim, że był jednym z posłów, który w imieniu klubu PiS złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustaw sądowych. Założeniem tej ustawy jest dyscyplinowanie sędziów, którzy przekraczają swoje uprawnienia. Założenia być może dobre, jednakże zestawiając je z polityką Zjednoczonej Prawicy, ze Zbigniewem Ziobro na czele wymierzonej w rozbicie oraz całkowite podporządkowanie sobie władzy sądowniczej jedynie potwierdza zapędy destrukcyjne Posła z Gdańska. Nieprzypadkowo ustawa ta została nazwana ustawą kagańcową. W międzyczasie Pan Poseł popisał się również bardzo błyskotliwą wypowiedzią o sklepach mięsnych dla środowisk LGBT.

„Środowiska LGBT mają swoje księgarnie, mają swoje sklepy, mają swoje kina. Ja byłem kiedyś w San Francisco na dzielnicy Cruz (...) i byłem świadkiem tego jak wygląda taka dzielnica. Sklepy mięsne dla środowisk LGBT” - Jan Kanthak w TVN24.


12 listopada 2019 roku Posłanki i Posłowie IX kadencji złożyli uroczyste ślubowanie (art. 104 Konstytucji): "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.". Wspominam o tym, dlatego, że projekt ustawy o druku 866 jest wymierzonym atakiem a obywateli, odbieraniem im ich prawa, które zawarte jest w Konstytucji, a wszystko to firmuje swoim nazwiskiem Poseł, który swoje małe interesiki oraz naturę wierno-poddańczą względem szefa, Z. Ziobro stawia ponad dobro obywateli. Mała dygresja: ja mam 31 lat (rocznikowo 32) i z przykrością patrzę, że blisko 2 lata młodszy ode mnie człowiek tak łatwo daje złamać sobie kręgosłup, dla doczesnych korzyści materialno-stanowiskowych. Pieniądze i dobra materialne są rzeczami nabytymi, dzisiaj są utro może ich nie być, ale najważniejsze to potrafić spojrzeć z czystym sumieniem w lustro. Czy Pan Poseł potrafi? Jeśli tak to gratuluje.

Oczywiście dla pełni rzetelności poniżej można zobaczyć pełną listę wszystkich zaangażowanych. Skupiłem się na Panie Pośle Kanthaku, gdyż pokazuje on jak w soczewce całość obecnych rządów. Kariera najważniejsza, nie ważne, że kosztem jakiejkolwiek moralności i uczciwości, którą ślubował.

Jak widać doświadczenie obfitujące w liczne sukcesy zawodowe upoważniają Pana Posła do ulepszania nam wszystkim życia. Po zapoznaniu się z karierą można z czystym sumieniem przejść do projektu. Na wstępie zaznaczyłem, że skupię się na najistotniejszej zmianie mówiącej o odebraniu prawa do odmowy przyjęcia mandatu.

„§ 8. W razie odmowy odbioru mandatu lub odmowy albo niemożności pokwitowania odbioru mandatu przez ukaranego, funkcjonariusz sporządza na mandacie odpowiednią wzmiankę; wówczas mandat uznaje się za odebrany.”;

Dodatkowo ustawa zawiera następujący zapis:

„Art. 99a. § 1. Od nieprawomocnego mandatu karnego ukaranemu przysługuje, w terminie 7 dni od dnia nałożenia grzywny tym mandatem karnym, odwołanie do sądu rejonowego właściwego ze względu na miejsce popełnienia wykroczenia. Odwołanie wnosi się bezpośrednio do sądu. Przepis art. 429 Kodeksu postępowania karnego stosuje się odpowiednio. § 2. Odwołujący się powinien wskazać zaskarżony mandat karny oraz czy zaskarża mandat co do winy, czy co do kary. Odwołanie powinno wskazywać wszystkie znane skarżącemu dowody na poparcie swoich twierdzeń.”

Co tak naprawdę w praktyce oznacza ta zmiana? Przede wszystkim poza odebraniem prawa do odmowy bardzo istotną jest kwestia ewentualnego odwołania. Po pierwsze założenie 7 dni może być problematyczne, chociażby w przypadku otrzymania mandatu w drodze na powiedzmy 2 tygodniowe wakacje. Załóżmy, że ktoś jedzie ze Śląska nad nad morze na dwutygodniowe wakacje i w drodze na urlop w okolicach Łodzi otrzymuje mandat. Nie zgadzając się z nim ma 7 dni na złożenie odwołania do sądu rejonowego zgodnie z wykroczeniem, czyli w Łodzi. Jak widać jest to mało realne. Po drugie i to jest kluczowe ukarany składając wniosek musi uzasadnić odwołanie w kontekście kary lub winy udowadniając swoją niewinność. Dotychczasowe przepisy mówią, że w przypadku odwołania to sądzie musi zostać udowodniona wina ukaranego, co jest zgodne z Konstytucją i domniemaniem niewinności. Art. 42 punk 3 mówią: „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”, przez co rozumie się, że to po stronie Państwa leży ewentualne udowodnienie winy osoby oskarżonej, czy w rozpatrywanym przypadku ukaranej mandatem. Zmiany proponowane w ustawie odwracają porządek do góry nogami. To osoba ukarana z automatu jest winna i musi dopiero udowadniać na wszystkie sobie znane sposoby, że jest niewinna. Wiąże się to z rozszerzeniem znajomości prawnej, bądź skorzystania z usług prawnych, co niesie za sobą kolejne koszta, a dodatkowo ustawa zakłada, że osoba ukarana może jeszcze pogorszyć swoją sytuację („§ 6. Sąd rozpoznający sprawę po wniesieniu odwołania może orzec na niekorzyść ukaranego.”).

Proponowany projekt ustawy jest na tyle kontrowersyjny, że nawet w obozie Zjednoczonej Prawicy jest rozłam w tej kwestii. Porozumienie Jarosława Gowina wyraziło sprzeciw i zapowiedziało głosowanie przeciwko zmianom, co skłania do zastanowienia się po co w ogóle taki projekt jest procedowany? Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bolesław Piecha w programie „Kawa na ławę” w niedziele 10 stycznia tłumaczył to dość absurdalnie, mianowicie, że służy to nam wszystkim, bo często odmowa mandatu następuje na skutek emocji, a jak człowiek ochłonie to już się zgadza. Tłumaczenie o tyle absurdalne, że z całym szacunkiem, ale (mówię w swoim imieniu) nie sądzę, żeby Poseł Kanthak z grupą zaprzyjaźnionych kolegów byli psychologami, którzy rozpoznali temat tak dogłębnie, iż stwierdzili, że odebranie prawa odmowy jest dla mojego zdrowia psychicznego. Poseł Piecha w swoich wypowiedziach poszedł krok dalej. W Porannej Rozmowie RMF we wtorek 12 stycznia zmienił narrację i wygłasza tezę, że w wielu krajach w Europie jest tak, więc Polska powinno iść ich śladem, dodatkowo zmiana ta pozwoli ułatwić pracę Policji i Sądom, bo jak stwierdził Pan Poseł biedna Policja musi sporządzić raport. Przepraszam, ale to są tak miękkie i absurdalne argumenty, że pozostawię je bez komentarza, każdy sam może ocenić.

Jaka jest więc faktyczna motywacja Prawa i Sprawiedliwości wraz z Solidarną Polską? Wyodrębniłem trzy główne powody.

  1. Wpływy budżetowe.

Nie od dziś wiadomo, że polityka PiSu w formie rozdawnictwa na prawo i lewo w połączeniu z kryzysem pandemicznym roku 2020 spowodowała, że budżet delikatnie mówiąc się nie spina. Rząd desperacko szuka pieniędzy, podnosi podatki i w przypadku tego projektu również można dojrzeć pewne możliwości dodatkowych wpływów. Odbierając prawo odmowy przyjęcia mandatu można przyjąć, że gros z tych, którzy rozważali takie rozwiązanie odpuszczą, jeśli będą musieli składać konkretne odwołanie do sądu. Dodatkowo nawet składając odwołanie, ukarana osoba zobowiązana jest zapłacić mandat i później starać się o zwrot, co powoduje automatyczne wpływy. Zwolennicy teorii spiskowych mogliby jeszcze dodać, że to daje większe pole do nadużyć, żeby powyższe wpływy zwiększyć.

  1. Ograniczenie protestów.

Wielu obserwatorów zauważa i ja się zgadzam, że odbierając prawo odmowy przyjęcia mandatu rząd może wpłynąć na osoby protestujące. Dotychczas głównie w związku ze strajkiem kobiet jednym z głównych założeń jest, żeby uczestnicy nie przyjmowali mandatów. Po ewentualnym przyjęciu powyższej ustawy sytuacja ulegnie zmianie. W związku z tym wiele osób dotychczas biorących udział w protestach zrezygnuje w obawie otrzymania wysokiego mandatu, który później ciężko będzie obalić przed sądem.

  1. Temat zastępczy.

Ostatni, ale moim zdaniem oczywiście główny powód, że na agendzie zobaczyliśmy tak kontrowersyjny i budzący sprzeciw projekt, jest odwrócenie uwagi. Rząd nie radzi sobie z pandemią, lockdown wraz ze zmęczonym społeczeństwem miał zakończyć Narodowy Program Szczepień. Szumna nazwa, jak większość pod rządami Prawa i Sprawiedliwości jest narodowe, to i szczepienia też muszą być. Plany ambitne, szczepienie setek tysięcy ludzi dziennie, wyjście z kryzysu w ekspresowym tempie, wreszcie zostanie liderem światowym w czymś, tak obóz władzy widział program. Plany wielkie, ale wyszło niestety jak zawsze. Wyniki rzędu kilkunastu, może 20 tysięcy osób na dobę, brak szczepień w weekendy, lockdown w tle, wszystko powoduje oburzenie społeczne. Niejednokrotnie już obserwowaliśmy strategię, że należy wywołać jakiś temat zastępczy, który na chwilę odwróci uwagę. Dotychczas były dyżurne tematy: aborcja, Konwencja Stambulska, czy LGBT. Pierwszy temat już spalony, drugi zbyt często przewijał się na przełomie roku jako kolejny możliwy, więc nie spowodowałby zamierzonego efektu. LGBT co prawda pozostał, ale rząd wydaje się woli zostawić coś w rękawie na później. Potrzebny był temat, który wpłynie na dużą rzeszę ludzi i tak pojawił się temat odebrania kolejnych praw wszystkim. Jak to często bywało w przeszłości prawdopodobnie rządzący zdając sobie sprawę z ryzyka, oraz szacując zyski i straty docelowo wycofają się, ale na chwilę obecną jest to pożywka medialna i społeczna. 

 Jeśli wpis się podoba to proszę pozostaw jakiś ślad w komentarzu (daje motywacje do pisania dalej) oraz zapraszam oraz na mojego Twittera: Kasjan


Zachęcam również do śledzenia bloga poprzez kliknięcie Subskrybuj na górnym pasku, dzięki, której na maila otrzymasz info o moich nowych wypocinach :) 

Komentarze

  1. No, no. Przeczytałem kilka wypowiedzi ba blogu i prawie nie pamiętam, kiedy w swoim już dość długim życiu w tak dużym stopniu zgadzałbym się z czyimiś ocenami i analizami. Pod większością podpisuję się w pełni a pozostałe uważam za warte pogłębienia i rozszerzenia (ze swojej strony).
    Za informacje, których nie miałem - dziękuję.
    Blog wart uważnego śledzenia, przezwyciężę wrodzone lenistwo i będę to robił. Może nawet kiedyś jeszcze się odezwę, przede wszystkim jeśli bym się w czymś nie zgadzał, ew. miał coś istotnego do dodania.
    Jotkom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło przeczytać tak dużo dobrych słów. To motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz dziękuję i polecam się na przyszłość.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mityczny brak poparcia Trzaskowskiego przez Hołownię

  Pomimo, że od wyborów prezydenckich minęło już ponad pół roku to zwolennicy przede wszystkim Platformy Obywatelskiej propagują nadal to samo kłamstwo „Gdyby Szymon Hołownia poparł Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze, ten by wygrał”. W tym wpisie chciałbym raz na zawsze rozprawić się z tym tematem, pokazując przede wszystkim suche liczby oraz, że tak naprawdę za porażkę w wyborach zamiast obwiniać Hołownię, to powinno się poszukać winy gdzie indziej. Szymon Hołownia zaliczył stosunkowo dobrą kampanię przed pierwszymi wyborami 10 maja, które się nie odbyły w przeciwieństwie do kandydatki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kidawa-Błońska startowała w wyścigu z pułapu rzędu ~25%, by pod koniec kampanii na początku maja spaść do 4-5%. Słaba kampania i niemrawość kandydatki zdecydowała o tym, że władze Platformy, gdy nadarzyła się okazja po przełożeniu wyborów na 28 czerwca podmienili kandydata na urzędującego Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Obiektywnie nie można mieć pretens

Michał Kobosko - kim jest przyszły przewodniczący partii PL2050?

W poprzednim wpisie (można przeczytać:  tutaj ) zająłem się partią tworzoną przez Szymona Hołownię jako trzeci brakujący element w zapowiadanym układzie: głowa (think-tank Strategie 2050), serce (stowarzyszenie Polska 2050) oraz ręce (partia polityczna, której nazwa zostanie ogłoszona przy rejestracji). W trakcie konferencji prasowej Szymon ogłosił, że na czele projektu tworzenia partii i jak można się domyślić po takim namaszczeniu, na czele utworzonej partii stanie Michał Kobosko. W tym wpisie chciałbym zająć się postacią Michała Kobosko, którego tak naprawdę mimo, iż jest związany z rynkiem mediowym od wielu lat szeroka publiczność poznała podczas kampanii prezydenckiej Szymona Hołowni.  Kim jest Michał, czym się dotychczas zajmował oraz dlaczego właśnie on stanie na czele tego projektu? Na samym początku należy odpowiedzieć sobie na pytanie kim tak naprawdę jest Michał Kobosko i czym się zajmował, co mogłoby go predestynować do przewodzenia partii? Żeby rzetelnie odpowiedzieć na to